sobota, 26 marca 2011
poniedziałek, 14 marca 2011
Kobiety są setki tysięcy razy silniejsze od nas.
"Kobiety są setki tysięcy razy silniejsze od nas. Kobieta przylgnie do ziemi i nic ją nie ruszy. Kręci się razem z planetą i nic ją nie ruszy. Żadne burze, ni huragany, sztormy i tak dalej. Nie mówić nawet o łagodnych powiewach, które niejednego z nas zbijają z nóg. Ma wszystko w dupie, inaczej mówiąc. (...) To, co zyskuje człowiek cichym płaczem po nocach, to tylko to, że serce bestii jeszcze bardziej twardnieje. Zatem więc nie trzeba płakać. Nie trzeba ! (...) Znałem niektórych, którzy mówili, że mają tylko jedno życie i że muszą się sprawdzić : kim są ? I sprawdzali się, idąc po trupach i przemieniając się w potworki. Bo to przecież jasne. Jasne, że każdy jest zdolny zabić i iść po trupie, że każdy może bez większego przesadnego wysiłku zamienić się w potworka, ale czy to musi robić, czy się musi sprawdzać, jeśli się już tylu w historii dziejów sprawdziło i wszystko jest jasne, to znaczy bardzo ciemne ! (...) Pada deszcz. Siedzę w ciechocińskim parku w "Bristolu" kawiarni. Przyszedł bardzo dawny, szkolny kolega. Chciał mi coś postawić. Co wypijesz ? - pyta - Kawę, wodę mineralną, herbatę ? - Dwie herbaty.- Dlaczego dwie ? - bo czuję, że jedna mi nie wystarczy. - No dobra - powiedział, ale już go te moje dwie herbaty bardzo zbiły z tropu. Oto jak niewinna, ale trochę niezwyczajna rzecz zbija z tropu normalnych, zdrowych ludzi "
Sted
środa, 9 marca 2011
Kto nas doceni Sted ?
- Kto nas doceni Sted, kiedy wszyscy śpią - powiedział nagle Witek.
- No tak. Masz rację - odpowiedziałem wolno po chwili.
I jeszcze po chwili powiedziałem :
- A kiedy się obudzą, to my już będziemy spali.
maj 1965 Sted
- No tak. Masz rację - odpowiedziałem wolno po chwili.
I jeszcze po chwili powiedziałem :
- A kiedy się obudzą, to my już będziemy spali.
maj 1965 Sted
Siedziałem na kiblu
Siedziałem na kiblu, cicho było, noc, spała cala kamienica i nagle usłyszałem to, cichy, ledwie dosłyszalny szum, dźwięk taki, syczenia w rurze, która bez przerwy tak cichoszumi, ale przedtem nie słyszałem i ten dźwięk nagle urósł w moich uszach, spotęgował się i słyszałem teraz w uszach całą wielką wrzawę, jak kiedy chmara dzieciaków wybiega ze szkoły na dziedziniec czy na boisko, bo przerwa jest, więc taką wrzawę słyszałem w uszach. Zatkałem uszy, a i tu usłyszałem z boku taką samą wrzawę z głowy, w wewnątrz głowy mi bijąca od wewnątrz w uszy wielka wrzawa i szum, to było tak, jakbym słyszał pracę mózgu, hałas pędzących atomów mózgowych, straszna wrzawa to była, tak że musiałem odjąć ręce od uszu i wtedy jakoś ten szum w rurze przestał też szumieć, przeszła (---), ta minuta niesamowitej ostrej wszechsłyszalności.
Potem leżałem na podłożu materaców i pomyślałem o historii z przystawianiem muszli morskiej do ucha i słyszenia tego szumu morza zaklętego w muszli, jak mówią ludzie. Pomyślałem więc, że to słychać nie szum morza zaklętego w muszli, ale szum mózgu, tej straszliwej skomplikowanej roboty tam w mózgu się dziejącej.
luty 1969 Sted
Made in charaszo
Jedna matka bardzo brudno prowadziła dom i dziecku się zrobił kołtun na głowie. Zlepiło się wszystko, stwardniało, jak skorupa, do lekarza. Lekarz mówi : innej rady na to nie ma, tylko ściąć. Ona mówi, że nie da ściąć, bo jak się utnie dziecku kołtun, to umrze. Taki przesąd. Ale lekarz był mądry, bo już raz tak miał. I mówi do niej tak : to prawda, ale niech pani weźmie jajko i jak ja będę obcinał, to pani stłucze je i będzie przelewać ze skorupki do skorupki. Wtedy nie umrze. I tylko tak dało radę. Na głupotę nie zawsze pomaga mądrość. Na głupotę często pomaga głupota.
około 1960 Sted
około 1960 Sted
Moje odkrycia; ( do rozwinięcia )
1. Odkrycie ostatnie i może największe, że w alfabecie brakuje pewnych liter, a co za tym idzie w języku, w mowie brakuje pewnych słów. To odkrycie dokonane po licznych przykładach niemożności nazwania pewnych moich stanów i uczuć. Ale nie myśli.
2. Odkrycie "całej jaskrawości", która obejmuje w tych dwu słowach wszystko, dosłownie ( i w przenośni ) wszystko, na przykład : polny kamień, gwiazdę na niebie, ludzką stopę, odciski i tak dalej, i tak dalej ( na tej stopie ), oceany wszystkie, morze łez. Tak moje odkrycie "całej jaskrawości", która obejmuje w dwu słowach wszystko i jeszcze te trzy słowa : życie, śmierć i wieczność.
3. Odkrycie "całej jaskrawości", po której wszyscy i każdy człowiek z osobna miliony razy deptali i nie widzieli.
4. Odkrycie to, że wieczność balansuje między życiem a śmiercią, a nie poza śmiercią. W ten sposób nie ma śmierci.
5. Odkrycie faceta, który umiał prztykać, strzelać palcami nóg, tak samo, jak to się strzela palcami rąk.
6. Odkrycie faceta, który umiał zagwizdać echo. Który nie będąc pochylony nad studnią, gwizdał tak, jakby gwizdał w studnię, która mu z dołu, ze swoich głębokości echem odpowiadała. On tę studnię miał w gardle i ona mu echem odpowiadała. To było piękne.
7. Odkrycie jednego z najpiękniejszych zdań świata. "Położyłem się wieczorem i obudziłem się rano".
8. Odkrycie, że najświętszym stanem człowieka jest zmęczenie.
9. Odkrycie najwyższej pochwały dla piosenki : piosenka za którą można pójść w świat.
10. Odkrycie tego, że ziemia nie jest ojczyzną ludzi, tylko ojczyzną mężczyzn i kobiet.
11. Odkrycie tego, że wieczność, żeby być taka a nie inna, musi się zacząć : kiedyś, gdzieś, od kogoś - na przykład : teraz, tu, ode mnie !
12. Odkrycie jednego z najbardziej przekonywających dowodów na płynięcie czasu. to, że miłość między dwoma ludźmi gaśnie.
27 kwietnia 1969 r. Sted
wtorek, 8 marca 2011
Kameleon i róża
Pewien kameleon
Uderzając w przymilny ton
Skierował ku purpurowej róży takie oto pouczenie :
- Zaiste, tobie przystoi być w Edenie.
Twa purpura - wszak królowie nakładają podobne odzienie.
A ty tulisz się w sobie, okazując onieśmielenie !
To dobrze, że z mądrością żyjesz w zgodzie.
Znaczy to, iż mądrość twa równa twej urodzie :
Jaka jesteś, widzisz sama - innych zalet ci brakuje
I po pierwszym zachwycie nic już w tobie nie fascynuje ;
Ty nie możesz, na przykład, równać się ... hmm, ze mną,
Ty bowiem barwę masz jedną, niezmienną,
Dzięki której, to prawda, zasłużenie odbierasz honory,
Lecz ja - ja liczbę ich mam niepomierną
I zmieniam podług mej woli te kolory. -
A co na to ona ? Ta róża purpurowo - czerwona ?
Milczała jedynie, zawstydzona.
Indywidua takowe na świecie bywają,
Co to bezwstydnie hipokryzję swą zachwalają.
Lejb Olicki
Uderzając w przymilny ton
Skierował ku purpurowej róży takie oto pouczenie :
- Zaiste, tobie przystoi być w Edenie.
Twa purpura - wszak królowie nakładają podobne odzienie.
A ty tulisz się w sobie, okazując onieśmielenie !
To dobrze, że z mądrością żyjesz w zgodzie.
Znaczy to, iż mądrość twa równa twej urodzie :
Jaka jesteś, widzisz sama - innych zalet ci brakuje
I po pierwszym zachwycie nic już w tobie nie fascynuje ;
Ty nie możesz, na przykład, równać się ... hmm, ze mną,
Ty bowiem barwę masz jedną, niezmienną,
Dzięki której, to prawda, zasłużenie odbierasz honory,
Lecz ja - ja liczbę ich mam niepomierną
I zmieniam podług mej woli te kolory. -
A co na to ona ? Ta róża purpurowo - czerwona ?
Milczała jedynie, zawstydzona.
Indywidua takowe na świecie bywają,
Co to bezwstydnie hipokryzję swą zachwalają.
Lejb Olicki
Ecce Homo
Według świadectwa Leona Wyczółkowskiego, Adam Chmielowski rozpoczął malować obraz cierpiącego Chrystusa w 1879 roku we Lwowie. Malował go długo i właściwie nigdy go całkowicie nie wykończył. Miał go na pewno ze sobą już jako Brat Albert, gdy mieszkał na Skałce w Krakowie, w wynajętym od paulinów mieszkaniu. Ojciec Czesław Bogdalski - bernardyn, widział ten obraz u Brata Alberta i prosił, aby go wykończył, ale artysta "nie czuł do tego usposobienia". Zbyt wiele miał kłopotów ze swoimi biedakami w ogrzewalni miejskiej. Przed tym obrazem pierwsi współbracia odprawiali swoje rozmyślania i rekolekcje - dni skupienia. Obraz musiał wywierać na widzu ogromne wrażenie, skoro arcybiskup metropolita obrządku grecko - katolickiego we Lwowie - Andrzej Szeptycki gorąco zapragnął go mieć. Wyrażał to tak natarczywie, że brat Albert : "obszedł się z tym obrazem jak partacz ostatni, lecz tak go molestował metropolita, że aby mieć spokój, dokończył go po rzemieślniczemu". W 1939 roku można było oglądać ten obraz na Wystawie Obrazów Brata Alberta w Muzeum Narodowym w Warszawie. Szeptycki, pod koniec swego życia ( + 01.11.1944 r.) przekazał obraz do Muzeum Archidiecezjalnego we Lwowie pod opiekę Studytów - mnichów bazyliańskich. Po II wojnie światowej losy obrazu długo były nieznane. Próbowano różnych dróg odnalezienia go, a więc : pośrednictwa kardynała Slipija, indagowano księży obrządku grecko - katolickiego w Krakowie, a nawet proboszcza katedry we Lwowie; wszystko na próżno. Obraz mógł przepaść w zawierusze wojennej. Dopiero pewna osoba, znajoma sióstr albertynek mieszkająca stale we Lwowie, na sugestię z ich strony rozpoczęła usilne poszukiwania i już w styczniu 1972 roku doniosła, że obraz jest, i znajduje się w Muzeum Sztuki Ukraińskiej we Lwowie przy ul. Drahomanowa, ma sygnaturę 13213 i jest zdeponowany w magazynie jako własność państwowa. Dowiedziała się też, że istnieje możliwość odzyskania obrazu drogą zamiany na jakiś inny obraz ukraińskiego malarza, np. Iwana Trusza, którego córka jest we Lwowie kustoszem Muzeum jego imienia. Do zamiany przygotowano w Krakowie nabyty olejny obraz Trusza, przedstawiający cyprysy na tle zachodzącego słońca. Rozpoczęły się długie, żmudne, sześć lat trwające pertraktacje. Przy poparciu Ministerstwa Kultury i Sztuki w Warszawie oraz dzięki przychylnej odpowiedzi władz Radzieckich z Kijowa, doszło do korzystnej dla obu stron transakcji. Dnia 17 lipca 1978 roku pojechała do Lwowa delegatka Ministerstwa p. Jarosława Szczepańska i zawiozła obraz Trusza. Podróż miała z przygodami, ale wymiana obrazów we Lwowie dokonała się bez przeszkód. Odzyskanie obrazu graniczyło z cudem, bo nawet polscy celnicy założyli się z panią Szczepańską, że obrazu do Polski nie przywiezie. A jednak zakład wygrała. Zgromadzenie ss. albertynek tę niezwykłą łaskę przypisuje szczególnemu wstawiennictwu bł. ( wówczas ) Brata Alberta, do którego gorąco się modliły w tej sprawie.
środa, 2 marca 2011
wszyscy jesteśmy skazani na śmierć
"W początkach mego uwięzienia najcięższe było wszakże to, że miałem myśli wolnego człowieka. Na przykład brała mnie ochota, żeby znaleźć się na plaży i powoli wchodzić do morza. Gdy tylko wyobraziłem sobie szum pierwszych fal pod moimi stopami, ulgę, jaką sprawiało mi zanurzenie ciała w wodzie, czułem natychmiast, jak bardzo ciasne były mury więzienia. Ale to trwało zaledwie kilka miesięcy. Potem miałem już tylko myśli więźnia. Oczekiwałem codziennego spaceru, który odbywałem po dziedzińcu, lub odwiedzin mego obrońcy. Resztę czasu zorganizowałem sobie bardzo dobrze. Często myślałem wówczas, że gdyby zmuszono mnie do życia w pniu uschniętego drzewa, gdzie jedynym moim zajęciem byłoby oglądanie barwy nieba ponad moją głową, z czasem przyzwyczaiłbym się i do tego. Czekałbym na przelot ptaków lub na zderzenie się chmur, tak jak tutaj czekałem na dziwaczne krawaty mego obrońcy lub jak dawniej, w tamtym świecie, cierpliwie wyczekiwałem soboty, by obejmować ciało Marii. A przecież zastanowiwszy się dobrze, nie żyłem w uschniętym drzewie. Byli bardziej nieszczęśliwi ode mnie. W końcu do wszystkiego można się przyzwyczaić; była to dewiza mamy, którą często powtarzała. ... Tak że po upływie kilku tygodni mogłem spędzać godziny jedynie na wyliczaniu tego, co znajdowało się w moim pokoju. W ten sposób im bardziej się w to zagłębiałem, tym więcej odnajdywałem w pamięci rzeczy nie zauważonych lub zapomnianych. Zrozumiałem wówczas, że człowiek, który przeżył tylko jeden jedyny dzień, może bez trudu żyć sto lat w więzieniu. Miałby dość wspomnień, żeby się nie nudzić. W pewnym sensie to by nawet było lepiej. ... wobec tej nocy pełnej znaków i gwiazd po raz pierwszy pozwoliłem się ogarnąć tkliwej nieczułości świata. Czując, że tak jest do mnie podobny, tak braterski, pojąłem, że byłem szczęśliwy, że jestem nim nadal. I aby wszystko się dopełniło, abym poczuł się mniej samotny, pozostało mi jeszcze pragnąć, by w dniu mojej egzekucji było dużo widzów i by mnie powitali okrzykami nienawiści."
Albert Camus. "Obcy".
Albert Camus. "Obcy".
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
