Myślę, że kino wywiera na widzów silny wpływ hipnotyczny. Wystarczy popatrzeć na ludzi, którzy wychodzą z sali kinowej w milczeniu, ze spuszczonymi głowami, jakby nieobecni. Publiczność w teatrze, na corridzie i kibice sportowi okazują o wiele więcej energii i ożywienia. Hipnoza kinowa, lekka i nieświadoma, bierze się zapewne z ciemności panującej na sali, ale też ze zmian planów, świateł, ruchów kamery, które osłabiają zmysł krytyczny widza, wprawiają go w coś w rodzaju fascynacji i dokonują na nim jakby gwałtu.
Wszystko, co nie pochodzi z tradycji, jest plagiatem.
Istota, która nie nosi w sobie pewnego zasobu namiętnej miłości do kobiet, kwiatów, bibelotów, nawet do wina, czy w końcu do czegokolwiek, istota, która nie jest pod jakimś względem choć trochę nierozsądna, każda zrównoważona na mieszczańską modłę istotka nigdy, przenigdy nie będzie miała talentu literackiego.
Z różnych przyczyn - pierwszą zapewne jest moja nieśmiałość - kobiety, które mi się podobały, na ogół nie pozwalały mi się do siebie zbliżyć. Pewnie nie podobałem im się. Za to zdarzyło mi się, że biegało za mną kilka kobiet, do których nie czułem pociągu. Ta druga sytuacja wydaje mi się jeszcze bardziej nieprzyjemna niż pierwsza. Wolę kochać niż być kochanym.
Dzisiaj, jeśli wierzyć temu, co mi mówią, z miłością dzieje się tak jak z wiarą w Boga. Ma tendencję do zanikania, przynajmniej w niektórych środowiskach. Uważa się ją chętnie za zjawisko historyczne, za iluzję kulturową. Bada się ją, analizuje - a jeśli to możliwe, leczy.
Gdybyśmy byli zdolni do oddania własnych losów przypadkowi i uznaniu bez wahań, że życie jest tajemnicą, bylibyśmy bliscy swego rodzaju szczęścia dość podobnego do niewinności. Między przypadek i tajemnicę wślizguje się gdzieś wyobraźnia, absolutna wolność człowieka. Tę wolność, tak jak i inne, próbowano ograniczyć, usunąć. W tym celu chrześcijaństwo wynalazło grzech popełniany w myślach. Niegdyś to, co uważałem za swoją świadomość, zakazywało mi pewnych wyobrażeń : zabicie brata, kochanie się z matką. Mówiłem sobie : "Co za okropność!" i z wściekłością odrzucałem te myśli przeklęte od wieków.
Jestem już w tym wieku, że daję ludziom mówić. Moja wyobraźnia jest zawsze w pogotowiu i będzie mnie wspierać swoją nietykalną niewinnością, aż po ostatnie dni. Wstręt do rozumienia. Radość spotykania nieoczekiwanego. Te dawne skłonności wzmogły się wraz z wiekiem.
Aby dotrzeć do wszelkiego piękna, konieczne jest zawsze spełnienie trzech warunków, są to : oczekiwanie, walka i zdobywanie.
Od kilku lat grzmią u naszych drzwi trąby Apokalipsy, a my zatykamy uszy. Tę nową apokalipsę, tak jak dawną, niesie za sobą galop czterech jeźdźców, których imiona : przeludnienie, nauka, technika, informacja.
Jedno wyznam : mimo mojej nienawiści do informacji chciałbym móc raz na dziesięć lat wstać spośród zmarłych, pójść do kiosku i kupić parę gazet. Nie prosiłbym o nic więcej. Z gazetami pod pachą, blady, przemykający pod murami, wracałbym na cmentarz i czytałbym o różnych klęskach tego świata, po czym zadowolony zasypiałbym w bezpiecznym schronieniu grobu.
Luis Bunuel