Filip Lewandowski rozpaczliwie rozglądał się po pomieszczeniu. Lekarz siedział za biurkiem i spokojnie wypełniał recepty. Zależało mu, żeby zdążyć ze wszystkim, bo Hanka tego dnia miała smażyć naleśniki. Lewandowski szukał czegokolwiek, aby móc zawiesić na tym oko i nie czuć się głupio. Ale nie znalazł nic, prócz plakatu przedstawiającego poskręcane jelita. Jeśli wierzyć napisom na plakacie, skręcenie jelit mogło powodować gazy.
- z czym pan do mnie przychodzi ? - zapytał lekarz, nie odrywając się od swoich czynności.
- Panie doktorze. Jest pan ostatnia deska ratunku. Bylem już u wielu doktorów, ale nikt nie byl w stanie mi pomóc - płaczliwym głosem zaczął Lewandowski - Nie mogę się ustabilizować! Jak Boga kocham, chcę. Chcę tego bardzo. Bo i dzieci, i dom, i tego. Ale nie mogę.
- Rozumiem - pokiwał smutno lekarz - A czym to się objawia ?
Lewandowski usadowił się wygodniej na krześle. Założył ręce na brzuchu i zastanowił chwilę, aby jak najlepiej wyłuszczyć sprawę.
- Już myślę, że kobieta się nada. Ładna, to i kocham, ciepła jak kluseczka. Uprasuje jak trzeba, ciałko zgrabne, mięciutkie. Nic tylko kochać. ale nie daj Bóg tylko o ślubie pomyślę, to już się u niej więcej nie zjawię.
- Rozumiem - powtórzył lekarz i wyglądał naprawdę na takiego, co rozumiał - kiedy morfologia była robiona ? Zresztą i tak dam skierowanie. Top na świeżo trzeba. Zęby ma pan zdrowe ?
- Zęby ogólnie tak, chociaż dwójka mi się wyszczerbiła za dzieciaka.
Lekarz nie zapytał już o nic. zabrał się za swoją ulubioną czynność i zaczął wypełniać papiery. Na stole pojawił się biały plik ze skierowaniami. Lewandowski miał się stawić u laryngologa, endokrynologa, ortodonty oraz ortopedy. Oprócz tego uzyskał skierowanie na usg brzucha oraz tomografię komputerową mózgu. Obok białego pliku zjawił się pliczek różowych recept. Pacjentowi przepisano tussicom, chlorchinaldin, telfast oraz melisę. Lekarz wręczył papiery Lewandowskiemu, poklepał po plecach i z przepraszającym uśmiechem wydusił :
- A teraz szanowny panie, pan wybaczy, ale naleśniki.
Pacjent zapakował lekarskie pliczki do teczki z aktami, albowiem do przychodni wybrał się zaraz po pracy. pierwsze kroki po wyjściu z gabinetu skierował do rejestracji, gdzie zrealizował swoje pliczki. w korytarzu doczekał się dalszego ciągu historii z poskręcanymi jelitami. okazało się, że częste wzdęcia mogą wywołać raka, zaś najlepszy na nie, w szczególności na skręcone jelito, jest gazaret.
Następny tydzień Filip spędził na wizytach u lekarzy specjalistów. pozwolił prześwietlić swój mózg, zgodził się także na napromieniowanie klatki piersiowej. Mniej chętnie poddał się lewatywie i przepychaniu korków w uszach. Po kilkudniowym maratonie lekarskim, mężczyzna stawił się ponownie w przychodni. Uzbrojony w zdjęcia rentgenowskie i wydruki z wynikami badań, czuł się dużo pewniej niż za pierwszym razem. Właściwie zaczął nawet myśleć o lekarzu z pewną pogardą. Mimo to usiadł na krześle i spokojnie czekał, aż doktor przestanie pisać.
- Pomidorowa dziś dobra. ja lubię. Hania miała na targ po pomidory iść - rozmyślał głośno lekarz. Myśl głośno go pobudziła, aż zamachnął się tak, że napisał "m" w słowie migrena bardziej zamaszyście niż zazwyczaj. - No co tam, co tam pan ma ?
Lewandowski chrząknął i wręczył doktorowi swoje dokumenty. Lekarz obejrzał wszystkie dokładnie, cmokając kilka razy. Cmok skutecznie pozbawił pacjenta animuszu, ponieważ taka reakcja lekarza nie wróży nigdy nic dobrego.
- Już wszystko jasne, drogi panie. Wszystko jasne. Aparat na zęby może pan zdjąć. To nie to. Zapobiegawczo, znaczy profilaktycznie można założyć, ale w tej sytuacji sprzęt na zębach jest niepotrzebny.
- Co mi jest doktorze ? - Lewandowski wyciągnął szyję ku uzdrowicielowi - zniosę najgorsza prawdę, ale muszę ją znać. Niech mnie już pan nie nęka, nie trzyma w niepewności. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest, żebym ja wiedział.
- Drogi panie, znalazłem przyczynę pańskiej niemożności ustabilizowania przez pana. Ma pan wędrujące jądra. I one tak wędrują po całym ciele, sieją zamęt. Jak wiadomo - kontynuował lekarz - jądra połączone są bezpośrednio z mózgiem. Że przypomnę nie tak znów dawne odkrycia Joella i Swansona. nobel za to. Połączone siecią drobnych pajęczynek, które wiodą przez całe ciało. Z dołu do góry czyli nitek nerwowych. A pana jadra wędrują. Włóczykije - uśmiechnął się szeroko doktor - przesyłają do mózgu informacje, że pacjent, czyli pan, też musi wędrować. Absolutnie nie stać w jednym miejscu, nie stać w jednej kobiecie !
Lewandowski słuchał z niedowierzaniem lekarza. jego twarz była blada, pozbawiona krwistości. Złapał haust powietrza i zapytał z trwogą :
- Czy to można jakoś leczyć ?
- Tak - odpowiedział lekarz, a w gabinecie zapachniało pomidorową.
